wtorek, 7 czerwca 2016

Hej ho, na wakacje by się ... jechało!

Za oknem upał, dzieci częściej zamiast do szkoły skręcają na lody - to znak, że wakacje już tuż tuż. To też odpowiedni moment na spotkanie kadry kolonijnej. Odbyło się ono 6 czerwca o 15:30.

W takim spotkaniu uczestniczę chyba (coś mi świta, że raz nie byłam) odkąd jeżdżę na kolonie z Caritas. To istotne, aby przed turnusem poznać kadrę, dowiedzieć się o zmianach w przepisach czy usłyszeć garść praktycznych informacji od "weteranów" kolonijnych. Na wczorajszym spotkaniu byli reprezentanci każdego z turnusu, który odbędzie się w tym roku. Wiadomo, że niemożliwe jest by byli wszyscy, ale pod względem obecności nie było źle :) Mój turnus reprezentowało 5 osób, więc to dobra liczba. Dowiedzieliśmy się o specyfice nowych ośrodków, przypomnieliśmy zasady bezpieczeństwa, wymagane dokumenty, przepisy... Ot, część teoretyczna. Mogliśmy też obejrzeć programy kolonijne, które co roku są realizowane przez kadrę. Pokazano, na co zwrócić uwagę i pod jakim kątem przeprowadzać zajęcia. Następnie była chyba najbardziej lubiana część - integracja kadry. Siedliśmy według turnusów, dzieliśmy się swoim doświadczeniem, planowaliśmy pewne kwestie. Hmm nie wiem, co więcej opisać :)

Zbliżający się czas kolonii wyznacza też to, co dzieje się w biurze DCW - drukowane śpiewniczków, segregacja leków, wpisywanie danych z kart kolonijnych w formę elektroniczną, sprawdzanie wszelkich dokumentów... Dzieje się, a to dopiero początek! Mam nadzieję, że dam radę choć trochę w tym wszystkim pomóc.

Dzień Dziecka z Caritas

Obiecałam, obiecałam i skończyło się jak zwykle. Nie miałam kiedy podzielić się z Wami wrażeniami z ostatniego czasu, ale już nadrabiam :) Ale proszę o wyrozumiałość, w końcu sesja :)

Niedzielny festyn był chyba najbardziej pracowitym dniem. Najpierw musiałam wstać wcześnie, by zdążyć na pierwszą Mszę Świętą, następnie pojechać do Kielc, by tam stawić się na zbiórce wolontariuszy. Na szczęście, pomimo prognoz, pogoda była idealna - ciepło stopował wiatr, który nie był silny, wręcz idealny. Dostaliśmy, w zależności od wykonywanego zadania, różne koszulki. Ja oczywiście promowałam Caritas w czerwonym stroju z logiem. Niektórzy pompowali balony naszego sponsora - sieci sklepów Biedronka, inni robili z balonów zwierzątka. Na festynie dzieci miały okazję skorzystać z bezpłatnej waty cukrowej, zjeżdżalni i zamku dmuchanego, a żeby odbywało się to bezpiecznie, czuwali nad tym wolontariusze.
Dzieci mogły skorzystać też z wielu atrakcji,  jak chociażby malowanie twarzy, układanie klocków konstrukcyjnych, kręcenie talerzami czy łapanie ogromnych baniek. Za aktywny udział w zabawach mogły otrzymać nagrody: kolorowe chustki na głowę, smycze, odblaski lub zabawki (ale to musiały baaaardzo zasłużyć, np. przez szybkie nauczenie się kręcenia talerzami). Zmęczeni mogli zjeść coś na słodko i wypić napój.
Żałuję trochę, że opisuję wydarzenie po tak długim odstępie, gdyż nie mam już tych "świeżych" emocji. Pamiętam, że wróciłam późno, zmęczona, ale szczęśliwa, że dla setek dzieci ten Dzień Dziecka mógł być kolorowy i pełen zabawy. Bardzo miłym uczuciem było wyjście wszystkich wolontariuszy na scenę i otrzymanie oklasków za swoje działania. Niby wolontariat to bezinteresowna pomoc, ale miło jest usłyszeć proste "dziękuję". Wtedy wiemy, że nie pracowaliśmy na darmo, że sprawiliśmy komuś radość.
Trochę słaby ten wpis, więc zrekompensuję to fotkami :) przepraszam, zmęczenie materiału:P
Hmmm gdzie ja jestem?

Wow... Jaka wieża!

Ech, może kiedyś też nauczę się tak kręcić... talerzem :P

Jury podczas konkursu :)