wtorek, 29 grudnia 2015

Refleksje przednoworoczne

 Okres poświąteczny to dla mnie chwila na oddech i przygotowanie się do sesji egzaminacyjnej. Wolontariat wtedy odchodzi na dalszy plan :) Ale wracam już po Nowym Roku ze zdwojoną siłą :) Każdy potrzebuje chwili odpoczynku, oderwania się od codzienności.

Dziś nasunął mi się pewien problem, który może nie jest związany z wolontariatem, jednak warto go poruszyć. Zbliża się Nowy Rok, każdy wymyśla jakieś postanowienia, często wiążą się one ze zmianą wyglądu. Czasem wręcz popada to w skrajności: anoreksję, bulimię. Obraz postrzegania świata przez taką osobę wygląda tak:


Też przejmowałam się swoim wyglądem, ale od jakiegoś czasu, głównie przez działalność w wolontariacie, dostrzegłam, że nie liczy się skorupa, a wnętrze. Jest tyle osób chorych, niepełnosprawnych czy niezbyt urodziwych, ale wartościowych. Gdybyśmy skreślali każdego na podstawie wyglądu, to nie poznalibyśmy wielu naszych obecnych przyjaciół, prawda? Więc może zamiast postanowień: "schudnę 5 kg", "zacznę ćwiczyć", "będę zdrowiej się odżywiać", które pewnie zaprzepaścimy po kilku dniach, może lepiej "chcę być dobrym dla innych", "w 2016 roku zrobię jakiś czyn miłosierdzia".  To przyniesie pożytek nie tylko dla Was, ale też dla drugiego człowieka. Prawda, że warto?

A skoro już czytacie mojego bloga, zachęcam do oddawania na mnie głosów w plebiscycie Człowiek Roku 2015. http://www.echodnia.eu/plebiscyt/karta/dorota-rogula-pomoc-spoleczna-spoleczenstwo,31761,1504443,t,id,kid.html Wciąż nie mogę pojąć, czemu Bóg tak kieruje moim losem, że co chwila coś wygrywam, jestem gdzieś nominowana... Może właśnie to jest idealny moment na popularyzację wolontariatu? O tym zamierzam mówić w radiu studenckim do którego zaproszono mnie na rozmowę. A Wam życzę miłego planowania postanowień :)

sobota, 19 grudnia 2015

Ach ten piątek...

Co piątek odwiedzam Diecezjalne Centrum Wolontariatu, bo to jedyny wolny dzień na uczelni. Zawsze znajdzie się coś do zrobienia: coś uzupełnić, wyciąć czy przynieś. Wczoraj dostałam pytanie: "A ty to tak musisz tam siedzieć?" Nie, nie muszę, ale CHCĘ!

 Okres przedświąteczny jest w Caritas bardzo pracowity. Trzeba wszystko zrobić, wypełnić itd. przed świętami tak, aby podczas nich "mieć spokojną głowę". To też okres składania życzeń, ale i działań charytatywnych. Naszemu koordynatorowi Damianowi nie brakuje pomysłów także w tej kwestii. Pisałam kiedyś, że jestem koordynatorem Poczty Dobra, no ale nie radzę sobie z tym. Aby wskrzesić pocztę, Damian podsunął nam dwa pomysły. zaproponował włączenie się w akcję hospicjum, gdzie podopiecznym i im rodzinom rozdawane są ręcznie robione kartki. Zrobiłam już trzy, ale chciałabym więcej. Drugi pomysł bardziej dotyczy pierwotnych założeń Poczty Dobra. Mamy napisać listy z życzeniami dla podopiecznych Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego. To bardzo trudne zadanie, więc jestem na etapie obmyślania "Co tu napisać?". Wszyscy wolontariusze zaangażowani w przygotowania do ŚDM zostali zachęceni do uczynku miłosierdzia: upieczeniu kilku pierniczków dla bezdomnego i krótkiego liściku. Na te wszystkie akcje zadeklarowało się wielu chętnych, mam nadzieję, że przyniesie to owoce miłosierdzia.

W piątek odbyła się kolejna "Herbatka z aureolą". Towarzyszył nam św. Jan z Dukli. Tematy były różnorodne: ciemność, gadatliwość, milczenie, wolny czas... Sprowadzały się do jednego: Boga słyszy się w milczeniu. Ciekawostką było dla mnie to, że znany wszystkim fragment "Na początku było Słowo..." znaczy co innego niż nawet uczono mnie na studiach polonistycznych! Wystarczy, że zamiast Słowo wstawicie Jezus, a odkryjecie to samo co ja ;) Nie potrafię jak inni blogerzy z fascynacją opisywać "herbatki", bo to, co dzieje się w moim sercu, trudno ubrać w słowa. Chciałabym jednak, aby każdy z Was przeżył kiedykolwiek podobne uczucie. Wkleiłabym Wam link do filmiku z niej, ale znowu zepsułam komputer i nie mogę wkleić na tym tablecie. EDIT: już wklejam :) https://www.youtube.com/watch?v=dcGJBUkf3q8&feature=youtu.be

Jak już jesteśmy przy tablecie :) W piątek cały dzień byłam niecierpliwa, nie mogłam się skupić, bo wciąż czekałam na wyniki "Siedmiu Wspaniałych Wolontariatu
Caritas". I.... Kolejny raz w ciągu ostatnich dwóch tygodni coś wygrałam ;) To chyba znak, że powinnam zagrać w Lotto. W tym miejscu chciałabym podziękować wszystkim Czytelnikom oraz tym, którzy komentowali. Wiem o Pauli, Basi, Adrianie... Ale było Was więcej ;) Dziękuję Damianowi za wsparcie i dręczenie mnie czytaniem na głos moich postów ;) I oczywiście, że jeszcze mnie nie wygonił z DCW! ;-) Dziękuję Darkowi i Monice, którzy czasem doradzali mi przy postach ;) Tak wsiąknęłam w blogosferę, że chyba szybko nie porzucę bloga ;)

Żałuję, że nie ma nigdzie linków do pozostałych nagrodzonych blogów, to bardzo ciekawe dowiedzieć się, jak działają wolontariusze w innych regionach :)

DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM KOCHANI!!! :)


piątek, 18 grudnia 2015

Warsztaty z promocji

Wolontariat daje ogromne możliwości rozwoju. Wczoraj wolontariusze działający przy organizacji Światowych Dni Młodzieży w naszej diecezji mieli szansę wziąć udział z warsztatach z promocji. Oczywiście ja też tam byłam :)
Jak wszyscy wiemy, media społecznościowe w dzisiejszych czasach są podstawą promocji, zwłaszcza w grupie docelowej młodzieży. Nasz koordynator, Damian, również jest tego świadomy, dlatego zorganizował dla nas warsztaty z obsługi prostych programów graficznych. Nauczyliśmy się tworzyć plakaty, posty, prezentacje, a jeden z wolontariuszy, Piotrek, opowiedział nam o znaczeniu social mediów  w promocji. Warto podkreślić, że wiedza nie była jedynie teoretyczna, ale również praktyczna. Z podziwem patrzyliśmy, jak z pustej kartki powstaje "dzieło" i to w prosty sposób. Nawet takie beztalencia w kwestiach informatycznych, jak ja, coś stworzyły.
Wierzę, że jak najszybciej wykorzystam zdobytą wiedzę w praktyce, aby jak najlepiej promować wolontariat i Światowe Dni Młodzieży.

piątek, 11 grudnia 2015

Caritas, czyli co?

 Lubię się rozpisywać, no ale wiem, że nie każdy to lubi :) Dlatego dziś wczorajsze treści w skondensowanej formie.




C jak człowiek, któremu niesiemy miłosierdzie
A jak aktywność wolontariuszy, którzy chcą zmienić świat
R jako radość, którą zyskują obie strony: biorca i dawca
I jak integracja różnych ludzi
T jak tolerancja, też dla wszystkich :)
A jak ambicja, którą mają wolontariusze
S jak satysfakcja, którą każdy tu zyskuje

D zieło
C złowieka
W ielkiego serca

D om
C udownych
W olontariuszy

Czy jak to wisi w biurze:
D om
C udaków
W szechmogącego

czwartek, 10 grudnia 2015

Caritas, czyli co?

Blog powstał pół roku temu. Nadeszła więc odpowiednia pora odpowiedzi na pytanie, które postawiłam przy jego powstaniu: "Czym jest dla mnie Caritas?". Skoro blog nie jest o moim życiu (które jest równie barwne), powinnam odpowiedzieć na pytanie, które dotyczy sensu mego życia.  
Wielokrotnie pisałam już, jak to pojawiłam się w Caritas. Nie pisałam jednak wprost, co on mi właściwie daje. Oczywiście, moje posty nasuwają pewne pomysły, ale wolę je dookreślić.

CARITAS, DIECEZJALNE CENTRUM WOLONTARIATU, DLA MNIE TO:

Spotkania - gdy zaczynałam swoją przygodę w tym centrum wolontariatu, angażowałam się w jednorazowe akcje, głównie kolonie. Mimo to, zawsze gdy przypadkiem znajdowałam się w DCW, byłam zapraszana na np. wieczory filmowe. Nie znałam nikogo, oni nie znali mnie (na ich szczęście ;), jednak czułam się tak, jak w rodzinie. Dziś te spotkania zastąpiły te, przygotowujące do Światowych Dni Młodzieży. To dzięki nim poznałam wiele osób, zdobyłam ogromną wiedzę, ale też "wsiąknęłam" w wolontariat, zobaczyłam, że warto się angażować.

Ludzie - powiem szczerze, trudno mi byłoby działać w wolontariacie, w którym nie mam kontaktu z ludźmi, tylko np. ze zwierzętami. Lubię mieć poczucie, że zawsze obok jest ktoś, z kim będę mogła rozwiązać wspólnie problem. Nawet, gdy jest to mój "podopieczny", np. osoba niepełnosprawna. Nie muszę wszystkiego wiedzieć, ale wiem, że podpowie mi, że np. w domu w inny sposób jest sadzana na wózku, aby było jej wygodniej. Wolontariat z dziećmi uczy mnie innego spojrzenia na świat. Ale chyba wolontariat w Caritas to dla mnie ludzie, którzy tak jak ja angażują się w coś. To oni mnie rozumieją, że czasem można mieć dość lub przeciwnie, osiągać satysfakcję z czegoś, co dla innych jest bezsensowne. Ludzie Wolontariatu dzielą się swoimi radościami, ale i troskami, wiedzą, że otrzymają wsparcie lub pochwałę, wspólnie rozwiążą problem. To po prostu ktoś, do kogo można się odezwać i wspólnie np. ponudzić się. Tutaj każdy jest ważny i tolerowany, bez względu czy ma jakieś wady czy nie.

Miejsce - nie wiem, jak jest w innych DCW, ale w Kielcach biuro wolontariatu jest miejscem, gdzie wolontariusze mogą "wpaść" w przerwie między zajęciami, pomóc w czymś czy po prostu napić się się herbaty i równie szybko zniknąć. To tu często są organizowane spotkania dla małych grup, podczas których planuje się np. dalszy rozwój jakiejś sekcji wolontariatu. Gdyby nie biuro, nie mieliby gdzie oni usiąść, zaplanować czegoś. Często staje się ono miejscem "spotkań towarzyskich". Każdy wie, gdzie powiesić kurtkę, skąd wziąć herbatę czy gdzie leżą rzeczy do działań wolontaryjnych. A gdy ktoś nie wie, zaraz zostaje uświadomiony. :)

Pomoc i nowe umiejętności - no tak, wolontariat kojarzy się z pomocą innym. Ale czy wiecie, że jest też wzajemną sobie pomocą? W wolontariacie nauczyłam się wielu rzeczy: obsługi różnych programów biurowych, ale też urządzeń. Jednak o pomocy miało być, czasem, gdy przyjdę kilka minut przed początkiem pracy, pracownicy czasem pomagają mi przy angielskim, tłumaczą, jak coś zrobić, żeby nie popsuć :) Kontynuując temat pomocy, wolontariusze dają ją przecież innym, zyskując przy tym radość, satysfakcję, spełnienie... Każdy odczuwa coś innego. Jednak każde uczucie jest ważne.

Zabawa - to uwielbiam! Zabawa jest podczas festynów (jak zachęcić dzieci do zabawy, skoro sami się nie bawimy?),  zabawa podczas przygotowywania szkoleń, warsztatów, wyjazdów czy podczas nich. I wspaniałą rozrywką jest, gdy coś po prostu rozładowuje atmosferę żartem.

Sympatia - Caritas w Kielcach ma wiele placówek, których pracownicy często spotykają się w DCW. Nigdy nie czułam się przez nich źle traktowana, jak ktoś, kto zawadza im. Wręcz przeciwnie, zawsze miło się witają, pytają, co słychać, czemu mnie nie było w ostatnim czasie... Wolontariusz nie jest tu traktowany jako "pachołek" czy ktoś na posyłki, ale jak inny pracownik biura, z równymi prawami. Spotyka się tu różne indywidua, ale właśnie to jest najważniejsze, że każdy, bez względu na swe wady, jest traktowany tak samo. Powtarzam się, ale to dla mnie ważne, by czuć się akceptowanym, a tylko w DCW mam takie poczucie.

Ciąg dalszy może nastąpi :) na potwierdzenie moich słów, wstawiam filmik: https://www.youtube.com/watch?v=GLbCG-5Gvkc&feature=youtu.be
Może mnie na nim znajdziecie :) Jak widać, wada wymowy też nie ogranicza przy wolontariacie :)

Caritas, czyli co?
Czyli MÓJ ŚWIAT!

wtorek, 1 grudnia 2015

W oczekiwaniu na galę...

Ostatnio znów żyję w biegu, ale to dlatego, że staram się pomagać przy organizacji Gali Wolontariatu. W Kielcach jest ona organizowana od 10 lat. W tym roku gospodarzami będą Regionalne Centrum Wolontariatu, które obchodzi swoje dziesięciolecie oraz Diecezjalne Centrum Wolontariatu, w którym działam.
 Przy tak dużym przedsięwzięciu potrzeba dużo logiki w działaniu. Dlatego organizatorom potrzebna jest pomoc wielu wolontariuszy. Wykonujemy wiele drobnych zadań, na przykład ja wczoraj roznosiłam zaproszenia. Po sobotniej Gali zdradzę Wam więcej szczegółów, powiem, kto zdobył Laur Wolontariatu oraz podzielę się wrażeniami z mojej pierwszej gali.

Do zobaczenia w niedzielę :)