niedziela, 2 kwietnia 2017

Rekolekcje wielkopostne "Wokół krzyża"

Nie wiem, jak jest w innych Diecezjalnych Centrach Wolontariatu, ale w naszym większa część roku przebiega na różnorakich wyjazdach zorganizowanych dla wolontariuszy. Nie mogło zabraknąć i rekolekcji w szczególnym miejscu ze szczególnym rekolekcjonistą. Zapraszam do przeczytania relacji!

Piątek, ostatni dzień marca, bardzo słoneczny, okolice godziny 16:00. W biurze kieleckiego DCW tłum młodych z walizkami. Jest i jakiś zakonnik. To znak, że zaraz zaczniemy swój rekolekcyjny weekend. Wpakowujemy się do wynajętego busa i ruszamy na Święty Krzyż - miejsca, którego chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Dla tych mniej zorientowanych powiem jednak, że w tym miejscu są najdłuższe w Polsce relikwie Krzyża Świętego. Papież Benedykt XVI ustanowił to miejsce bazyliką mniejszą. Chyba wszystkie Ekstremalne Drogi Krzyżowe ze styku trzech diecezji tam kończą swe trasy.

Tuż po 17:00 byliśmy na miejscu. Najpierw - pierwsze zaskoczenie - będziemy mieszkać za klauzurą. Kolejne, gdy zobaczyliśmy pokoje. W sekrecie powiem, że lepsze warunki, niż u mnie w domu :) O 18:00 wspólna kolacja z zakonnikami, klerykami itd. Troszkę na nich poczekaliśmy, bo mieli Drogę Krzyżową. Po kolacji pierwsza Msza Święta rekolekcyjna i zapoznanie z prowadzącym, ojcem Jakubem Zawadzkim, cystersem, wielokrotnie nagradzanym, między innymi przez Echo Dnia jako Człowiek Roku 2015 czy Belfer Roku, za jego ogromne zaangażowanie na różnych płaszczyznach. Ale nie o tym miałam pisać. Przytoczył nam trochę historii swego życia, wytłumaczył sens obrzędów wstępnych i wprowadził do tematyki krzyża, która obejmowała całe rekolekcje. Kolejny punkt programu to Droga Krzyżowa w kaplicy, w której znajdują się relikwie Krzyża Świętego. Droga była nietypowa, gdyż przy każdej stacji ktoś inny trzymał krzyż , podawaliśmy go klęcząc w ławkach. Na zakończenie błogosławieństwo indywidualne relikwiami. Ciekawostką był alarm, który włączał się kilkukrotnie podczas naszych modlitw. Kazali się nim nie przejmować :)

Sobota była bardzo intensywnym dniem. 7:00 pobudka, pół godziny później śniadanie. Następnie Msza Święta z konferencją. To dalszy ciąg rozważań o krzyżu. Usłyszeliśmy też historię o człowieku, którego Jezus niósł przez trudności, a on myślał, że właśnie wtedy go opuścił. Rozmodleni przeszliśmy do pracy w grupach. Najpierw - biblijne kalambury. Oczywiście moja drużyna zwyciężyła :) Potem podzieliliśmy się na trzy zespoły i dostaliśmy różne informacje o bracie Albercie Chmielowskim, którego rok właśnie obchodzimy. Mieliśmy za zadanie przygotować krótką informacje i zabawy na dany temat do programu kolonijnego. Oczywiście wszystkim grupom poszło znakomicie! W końcu zasłużony obiad! Po nim krótkie zwiedzanie klasztoru, konferencja i ... milczenie. To znaczy najpierw była Koronka do Miłosierdzia Bożego, potem konferencja, na której już milczeliśmy, a następnie około dwóch godzin na spędzenie czasu sam na sam ze swą duszą. Mieliśmy też dodatkowe zadanie, rozważyć rozdział 7 z II Księgi Machabejskiej. Dla niektórych ciężko było nic nie mówić, innym przychodziło to z łatwością. Byłam zdziwiona, że potrafię dłuższą chwilę nie myśleć o niczym tylko słuchać ciszy. Czasem było ciężko wśród tłumu turystów czy pątników znaleźć ciszę, ale było warto. Najbardziej krępująca była dla mnie kolacja. Nie wiedziałam, gdzie patrzeć, żeby nikogo nie rozbawić, jak skupić się tylko na jedzeniu. Innym natomiast ten czas najbardziej się podobał. Następnie odbyła się adoracja Najświętszego Sakramentu, śpiewana, z różnymi wezwaniami, podczas której była też możliwość spowiedzi. No trudno opisać wrażenia z niej, to trzeba przeżyć. Tuż po 21:00 udaliśmy się na film "Cuda z nieba", który idealnie wkomponował się w tematykę rekolekcji. Wzruszeni nim zasnęliśmy, by wypoczętym rozpocząć nowy dzień.

Niedziela zaczęła się standardowo śniadaniem. Następnie Gorzkie Żale i krótka konferencja. Ojciec przypomniał, że pomimo iż każdy jest inny, ma inny problem, to Bóg kocha wszystkich. Odnosił się też do fragmentów filmu. Potem serdecznie mu podziękowaliśmy i, wraz  z nim, wyruszyliśmy w pielgrzymkę ze Świętego Krzyża do Świętej Katarzyna. Pogoda dopisała, temperatura osiągała ponad 20 stopni, choć czasem bywało ciężko. Przy kaplicy świętego Mikołaja odprawiliśmy Mszę Świętą na której usłyszeliśmy o posłaniu niesienia świadectwa o tym, co daje krzyż. Otrzymaliśmy też obrazki, w których znajduje się płótno otarte o relikwie Krzyża Świętego. Niestety, szybko musieliśmy ruszać w dalszą drogę. Niedługo potem zdobyliśmy szczyt Łysicy i zeszliśmy w dół do Świętej Katarzyny. Tam weszliśmy do klasztoru sióstr klauzurowych, które nam trochę opowiedziały o swoich zwyczajach. Później miały być lody w najlepszym miejscu w województwie, no ale niestety kolejka nas przerosła. Wsiedliśmy więc do kursowego busa i dojechaliśmy do Kielc.

Co na świeżo mogę napisać? Że mam okropne odciski, jestem padnięta, ale chyba było warto. Poniżej zdjęcia zrobione przez Damiana Zegadło ukradzione z profilu Diecezjalnego Centrum Wolontariatu. Pozdrawiam wszystkich wiernych Czytelników!

Już wracamy :)

A tu dopiero ruszamy! Jeszcze widać tą energię :P

1 komentarz:

  1. Wierni czytelnicy czują się pozdrowieni (nie śmiałam napisać o sobie wielką literą :P) :)

    OdpowiedzUsuń

Witam! Zależy mi na uzyskaniu Twojej opinii. Tutaj możesz zostawić ślad po sobie. Jednak, ze względu na ilość spamerów, musisz zaczekać, aż zostanie on zatwierdzony przez administratora. Pozdrawiam serdecznie :)