wtorek, 16 czerwca 2015

Jak to na studiach bywa, sesja egzaminacyjna w pełni. Znalazłam jednak dziś czas na przedwakacyjne spotkanie kadry kolonijnej. I... nie żałuję!

Wychowawcą kolonijnym będę już trzeci raz. W tym roku drugi raz będę poznawać zakamarki urokliwego Karpacza.  Bardzo zależało mi, aby pomimo zaplanowanego dziś egzaminu, wziąć udział w spotkaniu kadry. Tak się złożyło, że nie jadę z nikim znajomym, więc warto poznać tych, z którymi będę musiała spędzić 2 tygodnie przez przerwy :)

Na początek przypomniano wszelkie aspekty prawne, co musimy ze sobą zabrać, gdzie otrzymać stosowne zaświadczenia, aby być pełnoprawnym wychowawcą. Kolejny punkt stanowiło zapoznanie z terminami turnusów, przedstawienie kadry oraz garść praktycznych informacji co do kolonii. Było to ważne nie tylko dla tych, którzy jadą pierwszy raz, ale też tych, którzy już mają doświadczenie, ale czasem zapominają, co jest najważniejsze. Aż sobie tu wykaligrafuję, aby nie zapomnieć :) Wychowawca ma zapewniać dzieciom bezpieczeństwo i dobrą zabawę, ale bezpieczeństwo jest najważniejsze. Może brzmi to poważnie, itd., jednak czasem w natłoku obowiązków priorytety się zacierają z tym, że stawiamy na ubaw, zapominając o tym, by zabawy były bezpieczne lub odwrotnie - wciąż upominamy o bezpieczeństwo, a zapominamy o tym, że dzieci przyjechały wypocząć, a nie na obóz karny. Na szczęście, na wszystkich turnusach, na których byłam, proporcje były odpowiednio zachowane i dzieci wręcz nie chciały opuszczać kolonii, a także wracały całe i zdrowe :)

Kolejnym punktem było zapoznanie się z programem kolonijnym. Jest on ciekawie skonstruowany, każdy znajdzie w nim coś, czym może zainteresować swoją grupę. Treści nie są trudne, ani nudne, wierzę, że nie będę miała problemu z jego realizacją, zwłaszcza, że zawiera wiele propozycji zabaw i przeprowadzenia zajęć. Jest to chyba mój ulubiony punkt kolonijnego planu dnia. Taka chwila na spotkanie z dziećmi sam na sam, rozmowę, poznanie ich poglądów na różne tematy, a równocześnie próba mojej kreatywności, by kolonii nie zamienić w szkołę.

Najciekawsza była jednak część, w której kadra mogła poznać się ze sobą. Od razu znaleźliśmy wspólny język, w pewnym momencie poczułam się jak guru, bo jedyna już byłam w tym ośrodku i wiedziałam, co warto ze sobą zabrać. Ci, którzy jada pierwszy raz, zadawali ogrom pytań, wierzę, że ich uspokoiłam :) Mam nadzieję, że tak jak ja, co roku będą odliczać czas do kolonii. Gdy byłam pierwszy raz, nie wierzyłam koleżance, która mi tak mówiła. Teraz już w styczniu przypominałam się Koordynatorowi Diecezjalnego Centrum Wolontariatu, by uwzględnił mnie w tegorocznej kadrze :)

 Mało kto rozumie, "jak to robić coś za darmo?". No to odpowiadam: FANTASTYCZNIE! Takiego doświadczenia pedagogicznego nie zdobyłabym na żadnych praktykach w szkole, nigdy nie poznałabym tylu osób, gdyby nie wolontariat, a także nie zwiedziła takich wspaniałych miejsc. I jest jeszcze jeden pozytywny aspekt wyjazdu na kolonie, o którym wiem tylko ja: uwielbiam bawić się z dziećmi (albo jak dziecko), a gdzie indziej mogę to robić tak bezkarnie, jak nie tam? :) Jeśli dzieci widzą zaangażowanie dorosłego, to również chcą się bawić, a gdy ktoś "każe" im brać udział, to robią na przekór.
Rozpisałam się, a nic konkretnego nie wynikło z tej paplaniny. Może więc podsumuję: wahasz się jechać na kolonie? Uwierz, że warto!
Śluby kolonijne

Po chrzcie kolonijnym, jak widać: wszyscy szczęśliwi i zdrowi :)

1 komentarz:

  1. Jesteś na pewno świetnym opiekunem.pozazdrościć dzieciakom;)tryskasz bezinteresownoscią i za to Cię uwielbiam;*nie wiem jak innych ale mnie przekonalaś...za rok zrobię kurs opiekuna.miłego wypadu;)

    OdpowiedzUsuń

Witam! Zależy mi na uzyskaniu Twojej opinii. Tutaj możesz zostawić ślad po sobie. Jednak, ze względu na ilość spamerów, musisz zaczekać, aż zostanie on zatwierdzony przez administratora. Pozdrawiam serdecznie :)