sobota, 7 listopada 2015

"Poczucia odrzucenia nie da się wyleczyć"

Ostatnio ponad wolontariat w Caritas, niestety, ważniejsze są studia, stąd tak mało wpisów. Tym bardziej, że działam też w innych wolontariatach  (Akademia Przyszłości, Szlachetna Paczka, wolontariat w parafii i lokalnych stowarzyszeniach). W tym tygodniu kilka razy byłam w DCW, pomagałam przy różnorodnych rzeczach, jednak nie o tym chciałam dziś napisać (chociaż o oczywiście też były to ważne sprawy).
 Chciałam Wam opowiedzieć o szkoleniu dla wolontariuszy zorganizowanym przez Caritas Diecezji Kieleckiej z dofinansowaniem PFRON o nazwie "Pomóżmy pomagać". Można je nazwać "międzypokoleniowym", gdyż brali w nim udział studenci Uniwersytetu Trzeciego Wieku zaangażowani w wolontariat i młodzież z naszego DCW. Zostało podzielone na trzy odrębne sekcje. Podczas pierwszego dnia mieliśmy zajęcia praktyczne z fizjoterapeutami z fundacji FAR, która pomaga niepełnosprawnym przystosować się do nowych realiów życia. Pokazywali nam, jak jeździć po przeszkodach, przesadzać osobę niepełnosprawną czy bezpiecznie upadać z wózkiem. Najważniejsze było to, że mogliśmy "wcielić się" w osobę jeżdżącą na wózku, zobaczyć, jaka to trudność pokonać próg w drzwiach czy trzy schodki. Jedna osoba była "chora", a druga zawsze ją asekurowała. To ważne podczas kontaktu z osobami sparaliżowanymi, aby umieć im pomóc, odpowiednio złapać itd.
Część druga poświęcona była wolontariatowi hospicyjnemu. Tu padło wiele ważnych słów od osób, które na co dzień spotykają się ze śmiercią. Wykładu było mało, organizatorzy skupili się na warsztatach i filmach, które obrazowały to, z czym możemy się spotkać podczas naszego wolontariatu. Wiele pomógł nam w tym film o bł. Matce Teresie z Kalkuty. Wiemy, jak ważną rolę odegrała ona nie tylko dla indyjskich ludzi. To chyba właśnie dzięki nim dostrzeżono umierających. "Przyprowadzała zwierzęta, a odchodziły anioły"- to takie podsumowanie jej działalności, które zasłyszałam w filmie, ale też podczas innych szkoleń prowadzonych przez naszego koordynatora. Tytuł, który nadałam temu postowi to również jej słowa, a idealnie odnoszą się do tematyki szkolenia.
Podczas trzeciej części szkoleniowej spotkaliśmy się z psychologiem-terapeutą. Dowiedzieliśmy się, jak aktywnie słuchać chorego, jak pomóc mu przejść fazy akceptacji choroby/śmierci, co robić, aby nie szkodzić. Każdy z nas zrobił też test predyspozycji, dzięki któremu uświadomiliśmy sobie, że nie możemy "na siłę" do czegoś się dopasowywać, jeśli jest to wbrew nam. I np. mi wyszło, że idealna jest dla mnie praca z ludźmi, nauczanie, pomaganie, ale już mam problem ze zdolnościami manualnymi, technicznymi, naukowymi czy rozwiązywaniem problemów bez udziału emocji - i to się zgadza!
Mogłabym przepisać wszystkie notatki, które zrobiłam podczas tych szkoleń, jednak "po co?". Myślę, że tymi kilkoma słowami zachęciłam Was do udziału w szkoleniach i zainteresowaniu się innym rodzajem wolontariatu niż świetlice środowiskowe, kolonie, festyny czy kwesty. Warto dostrzegać niepełnosprawnych wśród nas, otwierać się na nie. Wiele dał mi niedawno zakończony kurs języka migowego, który pokazał mi, że niepełnosprawny to nie tylko "ten na wózku", ale ktoś w moim wieku, modnie ubrany, mający pracę, zainteresowania, ale nie słyszący. Dowiedziałam się też, że warto odrzucić śmierć jako temat tabu i zacząć ją traktować jako kolejny etap życia każdego człowieka.
Kolejny post chyba dopiero za tydzień, ale obiecuję, że będzie bardzo interesujący i na pewno bardziej pozytywny :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witam! Zależy mi na uzyskaniu Twojej opinii. Tutaj możesz zostawić ślad po sobie. Jednak, ze względu na ilość spamerów, musisz zaczekać, aż zostanie on zatwierdzony przez administratora. Pozdrawiam serdecznie :)