niedziela, 20 września 2015

Spotkanie kadry kolonijnej

Lubię mieć coś zaplanowane, nawet w odległym terminie i czekać na to. Wtedy każdy dzień jest łatwiej przetrwać, byleby bliżej do danego wydarzenia. Jednak teraz mam dylemat, skoro już po spotkaniu kadry, to na co mam czekać? Na kolejne kolonie? :)

Już pisałam, że uwielbiam powakacyjne spotkania kadry kolonijnej. W tym roku, pomimo splotu różnych wydarzeń, także wzięłam w nim udział.
Piątek był bardzo "zakręconym" dniem. Rano pojechałam wraz z przyjaciółką na Śląsk, aby uporządkować kilka spraw związanych z uczelnią, spieszyłyśmy się jednak bardzo, gdyż po południu miałam kilka zobowiązań. Zdążyłam jednak "wpaść" do Caritas i pomóc pakować rzeczy na spotkanie kadry. Zaraz potem pobiegłam na kurs języka migowego na który się zapisałam, aby otworzyć się na inne formy wolontariatu. Do pobliskiego Kaczyna dojechałam dopiero około 21:00, aby pomóc przygotować rozrywki na kolejny dzień. Czekali już tam Marta, Paulina, Damian i Adrian. Okazało się, że w czasie, gdy ja zgłębiałam tajniki języka migowego, oni już stworzyli jedną z atrakcji. Mogłam więc tylko pomóc przy wymyślaniu kolejnej. Później graliśmy w kilka nowych gier, aby sprawdzić, czy są odpowiednie na kolejny dzień (odpowiednio interesujące, dostosowane do takiej liczby uczestników, angażujące wszystkich lub skupione na jednej osobie itd.).

W sobotę już o 9:40 przyjechała pozostała część kadry. Rozpoczęliśmy od kawy, ciasta i prezentacji swoich turnusów. Było około 30 osób, czyli połowa tych, które tegoroczne wakacje spędziła na kolonii Caritas. Niektórych odstraszyła pogoda, inni mieli różne zobowiązania, więc wydaje mi się, że nie jest to mało. Prezentacje przybierały różne formy, jednak nie było dwóch takich samych, a przecież powtarzała się kadra, ośrodki czy nawet uczestnicy. Pokazuje to, że nie można się zniechęcać, gdy jakaś kolonia nam się nie podobała, bo każda jest inna. Następnie mieliśmy Mszę Świętą w pobliskim kościele. Ubarwiliśmy ją swym śpiewem. Po obiedzie rozpoczęliśmy pierwszą z zabaw. Uczestnicy podzieleni na grupy szukali schowanych osób. Następnie wykonywali oni zadania związane z tegorocznym programem kolonijnym. Byłam jedną z tych, które czekały na kolejne grupy i dawały im zadania. Tak się zasiedziałam, że później to mnie szukali, abym mogła wziąć udział w kolejnej zabawie. Była to gra sytuacyjna. Wcielaliśmy się w różne role, które mieliśmy opisane na kartkach. Następnie musieliśmy bronić swoich racji podczas debaty na spotkaniu w wymyślonej gminie "Kozie doły". Wielu ubrało się odpowiednio do sytuacji, miało odpowiednie rekwizyty, rewelacyjne wcielało się w swoją rolę. Na zakończenie doszliśmy do wniosku, że gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta :)  Osobiście miałam problem z wcieleniem się w taką rolę, nie potrafiłam wtrącić swojego zdania czy też zgodzić się z tym, co mówiła osoba, której według zadania miałam słuchać. No ale innym się bardzo podobało, a to najważniejsze :) Kolejnym punktem programu był grill i ognisko, przy którym śpiewaliśmy i tańczyliśmy do utraty tchu. Na nocleg pozostała grupa około 15-stu osób. Jednak, zanim on nastąpił, graliśmy w wiele gier. Pozwoliło nam to lepiej się zintegrować, poznać, kto coś myśli na dany temat lub jaki ma talent aktorski, podyskutować.

W niedzielny poranek spotkaliśmy się na pysznym śniadaniu, a następnie uczestniczyliśmy w Mszy Świętej. Zaraz po niej nadszedł czas rozstania. Było to trudne, bo przez te kilka godzin zżyliśmy się ze sobą. Już planowaliśmy, że na kolejne kolonie pojedziemy razem. Wierzę, że tak się stanie. A tych niezdecydowanych zachęcam do zostania wychowawcą.
Jeszcze nie mam zdjęć, więc wstawiam dyplom, który otrzymałam. Przepraszam za jakość :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witam! Zależy mi na uzyskaniu Twojej opinii. Tutaj możesz zostawić ślad po sobie. Jednak, ze względu na ilość spamerów, musisz zaczekać, aż zostanie on zatwierdzony przez administratora. Pozdrawiam serdecznie :)