czwartek, 10 grudnia 2015

Caritas, czyli co?

Blog powstał pół roku temu. Nadeszła więc odpowiednia pora odpowiedzi na pytanie, które postawiłam przy jego powstaniu: "Czym jest dla mnie Caritas?". Skoro blog nie jest o moim życiu (które jest równie barwne), powinnam odpowiedzieć na pytanie, które dotyczy sensu mego życia.  
Wielokrotnie pisałam już, jak to pojawiłam się w Caritas. Nie pisałam jednak wprost, co on mi właściwie daje. Oczywiście, moje posty nasuwają pewne pomysły, ale wolę je dookreślić.

CARITAS, DIECEZJALNE CENTRUM WOLONTARIATU, DLA MNIE TO:

Spotkania - gdy zaczynałam swoją przygodę w tym centrum wolontariatu, angażowałam się w jednorazowe akcje, głównie kolonie. Mimo to, zawsze gdy przypadkiem znajdowałam się w DCW, byłam zapraszana na np. wieczory filmowe. Nie znałam nikogo, oni nie znali mnie (na ich szczęście ;), jednak czułam się tak, jak w rodzinie. Dziś te spotkania zastąpiły te, przygotowujące do Światowych Dni Młodzieży. To dzięki nim poznałam wiele osób, zdobyłam ogromną wiedzę, ale też "wsiąknęłam" w wolontariat, zobaczyłam, że warto się angażować.

Ludzie - powiem szczerze, trudno mi byłoby działać w wolontariacie, w którym nie mam kontaktu z ludźmi, tylko np. ze zwierzętami. Lubię mieć poczucie, że zawsze obok jest ktoś, z kim będę mogła rozwiązać wspólnie problem. Nawet, gdy jest to mój "podopieczny", np. osoba niepełnosprawna. Nie muszę wszystkiego wiedzieć, ale wiem, że podpowie mi, że np. w domu w inny sposób jest sadzana na wózku, aby było jej wygodniej. Wolontariat z dziećmi uczy mnie innego spojrzenia na świat. Ale chyba wolontariat w Caritas to dla mnie ludzie, którzy tak jak ja angażują się w coś. To oni mnie rozumieją, że czasem można mieć dość lub przeciwnie, osiągać satysfakcję z czegoś, co dla innych jest bezsensowne. Ludzie Wolontariatu dzielą się swoimi radościami, ale i troskami, wiedzą, że otrzymają wsparcie lub pochwałę, wspólnie rozwiążą problem. To po prostu ktoś, do kogo można się odezwać i wspólnie np. ponudzić się. Tutaj każdy jest ważny i tolerowany, bez względu czy ma jakieś wady czy nie.

Miejsce - nie wiem, jak jest w innych DCW, ale w Kielcach biuro wolontariatu jest miejscem, gdzie wolontariusze mogą "wpaść" w przerwie między zajęciami, pomóc w czymś czy po prostu napić się się herbaty i równie szybko zniknąć. To tu często są organizowane spotkania dla małych grup, podczas których planuje się np. dalszy rozwój jakiejś sekcji wolontariatu. Gdyby nie biuro, nie mieliby gdzie oni usiąść, zaplanować czegoś. Często staje się ono miejscem "spotkań towarzyskich". Każdy wie, gdzie powiesić kurtkę, skąd wziąć herbatę czy gdzie leżą rzeczy do działań wolontaryjnych. A gdy ktoś nie wie, zaraz zostaje uświadomiony. :)

Pomoc i nowe umiejętności - no tak, wolontariat kojarzy się z pomocą innym. Ale czy wiecie, że jest też wzajemną sobie pomocą? W wolontariacie nauczyłam się wielu rzeczy: obsługi różnych programów biurowych, ale też urządzeń. Jednak o pomocy miało być, czasem, gdy przyjdę kilka minut przed początkiem pracy, pracownicy czasem pomagają mi przy angielskim, tłumaczą, jak coś zrobić, żeby nie popsuć :) Kontynuując temat pomocy, wolontariusze dają ją przecież innym, zyskując przy tym radość, satysfakcję, spełnienie... Każdy odczuwa coś innego. Jednak każde uczucie jest ważne.

Zabawa - to uwielbiam! Zabawa jest podczas festynów (jak zachęcić dzieci do zabawy, skoro sami się nie bawimy?),  zabawa podczas przygotowywania szkoleń, warsztatów, wyjazdów czy podczas nich. I wspaniałą rozrywką jest, gdy coś po prostu rozładowuje atmosferę żartem.

Sympatia - Caritas w Kielcach ma wiele placówek, których pracownicy często spotykają się w DCW. Nigdy nie czułam się przez nich źle traktowana, jak ktoś, kto zawadza im. Wręcz przeciwnie, zawsze miło się witają, pytają, co słychać, czemu mnie nie było w ostatnim czasie... Wolontariusz nie jest tu traktowany jako "pachołek" czy ktoś na posyłki, ale jak inny pracownik biura, z równymi prawami. Spotyka się tu różne indywidua, ale właśnie to jest najważniejsze, że każdy, bez względu na swe wady, jest traktowany tak samo. Powtarzam się, ale to dla mnie ważne, by czuć się akceptowanym, a tylko w DCW mam takie poczucie.

Ciąg dalszy może nastąpi :) na potwierdzenie moich słów, wstawiam filmik: https://www.youtube.com/watch?v=GLbCG-5Gvkc&feature=youtu.be
Może mnie na nim znajdziecie :) Jak widać, wada wymowy też nie ogranicza przy wolontariacie :)

Caritas, czyli co?
Czyli MÓJ ŚWIAT!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witam! Zależy mi na uzyskaniu Twojej opinii. Tutaj możesz zostawić ślad po sobie. Jednak, ze względu na ilość spamerów, musisz zaczekać, aż zostanie on zatwierdzony przez administratora. Pozdrawiam serdecznie :)