środa, 9 września 2015

"Maryjna droga nawrócenia"

Niepokalanów. A konkretniej - Teresin Lasek. Miejsce, gdzie czas się zatrzymuje. Gdzie na naszych oczach dzieją się prawdziwe cuda. Gdzie... Gdzie Bóg umacnia człowieka.

Od 31 sierpnia do 6 września przebywałam w Teresinie Lasku na rekolekcjach dla niepełnosprawnych i wolontariuszy. To było dla mnie nowe doświadczenie, nie miałam tak długotrwałej styczności z osobami nie w pełni sprawnymi. Wprawdzie w lutym, podczas obchodów Dnia Chorego, który wspierali wolontariusze Diecezjalnego Centrum Wolontariatu, pomagałam takim osobom. Jednak inaczej jest, gdy podaje komuś kubek wody, a inaczej, gdy staję się czyimiś rękami i nogami...

W rekolekcjach uczestniczyło ponad 50 osób- sprawnych i nie. Wraz z Agnieszką opiekowałam się 30-letnią Kasią, która jeździ na wózku inwalidzkim. Jednak często musiały nam pomagać inne osoby, gdyż nie miałyśmy doświadczenia, umiejętności czy chociaż siły. Pomimo wielu trudności, przełamywania własnych barier, a także tych architektonicznych, wszyscy cali, zdrowi i szczęśliwi dotarli do końca turnusu :)

Na turnusie były osoby z różną formą niepełnosprawności. Niektórzy jeździli na wózkach inwalidzkich, inni poruszali się o kulach, a byli też tacy, którzy nie mieli problemów z poruszaniem, ale chorowali na inną chorobę utrudniającą normalne funkcjonowanie. Jedni ścigali się swoimi wózkami elektrycznymi, drugich trzeba było pchać. Część osób swobodnie mówiła, u części trudno było zrozumieć, co chce wyartykułować. Niektórzy wyglądali na pełnosprawnych, póki nie ukazał się ich wózek, u innych z daleka było widać powykrzywiane w różne strony kończyny. Kilka osób chorych od urodzenia, kilka z nabytą niepełnosprawnością. Można by tak wymieniać bez końca. Jednak co ich połączyło? Wszyscy zdecydowali się spędzić tydzień z Maryją Niepokalaną.

Plan dnia był przepełniony modlitwami, pracą w grupach, ale też zabawami. Dzień rozpoczynaliśmy ok. 7:30, kiedy to w kaplicy śpiewaliśmy pieśni chwalące Maryję. Potem śniadanie, praca w grupach (na podstawie Pisma Świętego wtajemniczaliśmy się w Miłosierdzie Boże), Eucharystia, potem obiad, chwila wytchnienia, Koronka do Miłosierdzia Bożego połączona z celebracją, kolacja i wieczorna adoracja dziękczynna. Czasem nasz rozkład zajęć się zmieniał. Pierwszego dnia udaliśmy się do Niepokalanowa, aby obejrzeć film "Ziemia Maryi". Środę poświęciliśmy na pojednanie z Bogiem, w czwartek odbył się bal przebierańców i pokaz sztuczek magicznych, w piątek Droga Krzyżowa i Sakrament Namaszczenia Chorych, uczestniczyliśmy też w wieczorku poetyckim. Każdego dnia była też inna oprawa modlitw. Wiele z nich poruszało do łez. Wolontariusze przygotowywali śpiew, rozważania, jednak najwięcej emocji wzbudził moment, kiedy to do każdego podchodził Jezus skryty w Monstrancji i można było wpatrywać się w niego z tak bliska. Podczas Eucharystii niepełnosprawni aktywnie się włączali w przebieg liturgii: śpiewali, "przynosili" Dary Ołtarza, czytali fragmenty Pisma Świętego, prowadzili modlitwy różańcowe. Nikt nie czuł się tu gorszy, a wręcz przeciwnie - każdy poczuł, że stanowi istotny element świata, że Bóg po coś zesłał go na ziemię, miał powód, by dać mu taką chorobę.

Czułam się tu jak w jednej, wielkiej rodzinie. Każdy był pomocny, gdy nie mógł podać ręki - ofiarowywał uśmiech czy modlitwę. Pomimo że czasem było ciężko, miałam dość, źle się czułam, drobne gesty osób niepełnosprawnych pozwalały mi powstać z kolan i nieść im siebie. Przecież bez moich dłoni nie zjedzą zupy, nie skorzystają z toalety, nie wykąpią się, nie pojadą na Eucharystię, nie położą się spać... Większość osób przyjeżdża tam od kilku lat, niektórzy byli tam po raz pierwszy, ja czuję, że chciałabym wrócić, może na inną formę rekolekcji. Ten czas spędzony w Teresinie pozwolił mi się wyciszyć, odizolować od świata, skupić na mojej wierze, na tym, co chciałabym robić w życiu, poznałam tu niesamowitych ludzi, za którymi już tęsknię.

Cieszę się, że przez przypadek, przez ogłoszenie na stronie Diecezjalnego Centrum Wolontariatu, przez zachętę koordynatora, spędziłam cudowny czas blisko Maryi. Znowu piszę chaotycznie, znowu nieskładnie, ale to przez emocje, które wciąż mam w sobie. Trudno mi zawrzeć to wszystko, te odczucia, atmosferę...
Niepełnosprawni też potrafią się bawić!

Z podopieczną Kasią i drugą wolontariuszką

3 komentarze:

  1. Widzę, że szybko edytowałaś swoje ,,skaleczone wypowiedzi" następnym razem skonsultuj to z kimś mądrym i doświadczonym, zanim kogoś zranisz doszczętnie!

    OdpowiedzUsuń
  2. No cóż skoro taka odważna jesteś by pisać bloga i jeszcze w tym wszystkim niby Caritas reprezentować to czemu nie publikujesz komentarzy, odwaga polega nie tylko na pisaniu ale też przyjmowaniu krytyki, czego chyba Ty nie potrafisz.
    Zastanów się czasami co piszesz i czytaj ze zrozumieniem zanim opublikujesz bo możesz komuś krzywdę zrobić słowem a słowo najbardziej boli.

    OdpowiedzUsuń
  3. Drogi Anonimowy! Przepraszam, jeśli Cię uraziły moje wypowiedzi, blog ma to do siebie, że mam prawo pisać na nim co uważam. Przyznaję, tamte słowa zabrzmiały dosyć niefortunnie, miałam jednak na myśli to, że wielu musi pokonać swoje słabości i niepotrzebne obawy, które dotąd mieli. Skoro poprawiłam post według Twoich uwag, to jednak ich nie ignoruję. Jednak nie mam odwagi opublikować Twoich komentarzy. Przepraszam bardzo za wszystko, czym mogłam urazić.

    OdpowiedzUsuń

Witam! Zależy mi na uzyskaniu Twojej opinii. Tutaj możesz zostawić ślad po sobie. Jednak, ze względu na ilość spamerów, musisz zaczekać, aż zostanie on zatwierdzony przez administratora. Pozdrawiam serdecznie :)