piątek, 21 sierpnia 2015

Przypadek? Nie sądzę :)

Życiem rządzą przypadki, zgadzacie się? Mogłam się o tym przekonać wiele razy, nawet dziś. Ale zacznijmy od początku...

Mieszkam 20km od miasta, w którym swoją siedzibę ma Caritas. Stąd też nie mogę tam być codziennie. Dziś do miasta wojewódzkiego jechałam w celu odwiedzenia kilku urzędów przed rokiem akademickim. Wszystko załatwiłam szybko, więc miałam dużo czasu do najbliższego odjazdu busa powrotnego. Zawitałam więc w progi DCW :) Chciałam się tylko przywitać i wrócić do domu, ale ech... Nie wyszło, jak zwykle :) Kolejny raz potwierdziło się,  że w wolontariacie zawsze jest coś do zrobienia.

Dziś większość czasu spędziłam załatwiając różne sprawy "na mieście". Caritas w naszym mieście ma wiele siedzib, placówek, którymi zarządza itd. A etatowym pracownikom czasem trudno zostawić swoje obowiązki, aby zanieść jakiś dokument. Wtedy wkraczam ja :) Przecież tak przyjemnie przejść się na spacer podczas słonecznego dnia,  a nie siedzieć w dusznym biurze. Uwielbiam chodzić (dlatego też na kolonie jeżdżę w góry), stąd też to dla mnie żaden problem. Oprócz spacerów dzisiejszy dzień poświęciłam na segregowanie przyborów do akcji "Tornister pełen uśmiechu" (patrz poprzedni post), przybijaniu pieczątek na kopertach (nie jest to takie nudne, jak się wydaje, wręcz sprawia mi to ogromną przyjemność), układaniu kart kolonijnych, wycinaniu, przyklejaniu i innych drobnostkach, które potrafią zająć dużo czasu. Sprzątaliśmy dziś też biuro. Często ktoś przynosi nam klucze (akcja Kluczowa Pomoc), ubrania do przekazania ubogim, ostatnio wyprawki, gadżety związane z ŚDM... Słowem, wszyscy przynoszą mnóstwo rzeczy, które czasem trzeba ułożyć, aby milej się pracowało. Nie pamiętam, czy wspominałam, że mam nawet własne biurko w DCW. No to szczególnie na nim potrzebne było zrobienie porządku :) Ja nie wiem, dlaczego zawsze wszystko na nim leży :) Właśnie przypomniało mi się zdjęcie z czasów, gdy jeszcze nie miałam biurka. Dla mnie jest zabawne, ale niektórzy mogą nie zrozumieć komizmu sytuacji, więc raczej nie będę go tu umieszczać :) Odbiegłam, jak zwykle, od tematu i nie pamiętam, o czym miałam kontynuować. To chyba znak, że pora kończyć. Przyszły tydzień zapowiada się dosyć intensywnie. Pakowanie wyprawek, "Herbatka z aureolą" (chyba już o niej opowiadałam?), spotkanie z kolegą z kolonii, aby w końcu mieć zdjęcia, pakowanie na wyjazd i ... pewnie znowu coś wypadnie.

Moim kochanym Czytelnikom życzę miłego weekendu, odpoczynku w tych ostatnich dniach wakacji i chęci niesienia pomocy innym :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witam! Zależy mi na uzyskaniu Twojej opinii. Tutaj możesz zostawić ślad po sobie. Jednak, ze względu na ilość spamerów, musisz zaczekać, aż zostanie on zatwierdzony przez administratora. Pozdrawiam serdecznie :)