wtorek, 28 lutego 2017

Nowa rola

Oj mam problem z systematycznością :) Ale może to też dlatego, że łatwiej i chętniej opisuję coś niecodziennego niż coś co już tyle razy się wydarzyło (np. miałam opisać ostatnią "Herbatę z aureolą", była kompletnie inna niż wszystkie, ale już nie chciałam powielać tematu). Dziś jednak wydarzyło się coś z serii "wow", czym chciałabym się z Wami podzielić.

Dziś po zajęciach na uczelni udałam się do DCW, by stamtąd wyruszyć dalej. Dziś miałam się wcielić w rolę ... CLOWNA! Akurat dla mnie nie było to trudnym zadaniem, gorszym okazały się inne zadania, ale o tym później. Odwiedziliśmy świetlicę środowiskową "Pod Aniołem", która znajduje się tuż obok kieleckiego hospicjum na ul. Mieszka I. Przywitał nas tłumek ciekawskich podopiecznych, ale musieliśmy mieć czas na przebranie. Damian, Paulina, Marta i ja - kwartet clownów :D Dzieciaki ciekawsko zaglądały do sali, w której ulokowaliśmy sprzęt, śmiały się z naszych nosów, peruk czy much, zastanawiały się, co im pokażemy. I w końcu wybiła 16:00 i dzieciaki doczekały się naszego "występu". Najpierw "burza mózgu" - co kojarzy się z cyrkiem? Oprócz zwierząt i lwów :P wskazali właśnie clowna, magików... Następnie podział na grupy i zebranie tego, co było rzucane w eter, czyli każda grupa rysowała namiot cyrkowy i zapisywała, co się z nim kojarzy. Niektóre odpowiedzi były zaskakujące, głównie przez ortografię :D rzągielka, tależe, grupa żułta, perułka, klałn, itd. Moje polonistyczne serce się krajało :P A potem - hokus pokus czary mary, czyli "czytanie w myślach", jaką kartę wybrały dzieci zgadywała pani clown Marta. Nie mam pojęcia jak to robiła :D A potem podział na mniejsze grupy i kręcenie talerzami oraz żonglowanie chustkami. Przed właściwym zadaniem - oczywiście ćwiczenia rozgrzewające odpowiednie partie ciała. Ja przydzielona byłam do kręcenia gumowymi talerzami, chociaż tego wcale nie potrafiłam (jak i żonglowania chustkami czy innych cyrkowych rzeczy). Najpierw mieliśmy grupę złożoną z prawie wszystkich najmłodszych dzieciaków. Byli cudowni!!! Bardzo szybko "załapali" tą trudną sztukę. Druga grupa była negatywnie nastawiona, gdy coś im się nie udawało, zaraz się poddawali, bez podjęcia kolejnej próby. Wstyd się przyznać, ale mi przed dwie godziny ćwiczeń udało się zakręcić... tylko dwa raz ;( Mimo to nie poddawałam się i wierzyłam, że może kiedyś się nauczę :)
Na szczęście szybko te dwie godziny minęły (byłam zmęczona po całym dniu na uczelni). Na koniec dowiedziałam się, że dzieciaki z tej świetlicy mają duże problemy z językiem polskim, więc mogłabym tam się odnaleźć jako wolontariusz. Przemyślę to, najpierw czekam na datę rozpoczęcia kursu języka migowego i pod niego dopasuję korepetycje, których udzielam i ewentualny wolontariat w nowym miejscu. A dziś na zakończenie - zdjęcie robione kalkulatorem z dzisiejszego dnia ;)
Owocnego przeżycia Wielkiego Postu :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witam! Zależy mi na uzyskaniu Twojej opinii. Tutaj możesz zostawić ślad po sobie. Jednak, ze względu na ilość spamerów, musisz zaczekać, aż zostanie on zatwierdzony przez administratora. Pozdrawiam serdecznie :)